pszczoły

Już wkrótce ruszają trzy interwencje pszczelarskie

28.03.2023

 

Od 3 do 18 kwietnia 2023 r. będzie można składać wnioski w ramach 3 interwencji pszczelarskich: Inwestycje, wspieranie modernizacji gospodarstw pasiecznych; Wspieranie walki z warrozą produktami leczniczymi Pomoc na odbudowę i poprawę wartości użytkowej pszczół. Dofinansowanie pochodzi z budżetu Planu Strategicznego Wspólnej Polityki Rolnej na lata 2023-2027. Dokumenty będą przyjmowane jedynie za pomocą systemu teleinformatycznego Agencji, przez Platformę Usług Elektronicznych ARiMR (PUE).

 

Wspieranie modernizacji gospodarstw pasiecznych

O to wsparcie będą się mogli ubiegać: pszczelarze, producenci produktów pszczelich i organizacje pszczelarskie w imieniu hodowców. Refundacji podlegać będzie do 60 proc. kosztów netto zakupu nowego sprzętu pszczelarskiego, maszyn i urządzeń wykorzystywanych na potrzeby gospodarki pasiecznej, m.in. miodarek, odstojników, wialni do pyłku, czy uli lub ich elementów. Maksymalna wysokość pomocy przekazanej beneficjentowi w okresie jednego roku pszczelarskiego nie może przekroczyć 100 zł w przeliczeniu na jeden posiadany pień pszczeli i łącznie nie może wynieść więcej niż 15 000 zł. Przy czym organizacje pszczelarskie mogą ubiegać się o zwrot udokumentowanych kosztów bezpośrednio związanych z wykonaniem projektu w wysokości do 4 proc. wsparcia udzielonego pszczelarzom za ich pośrednictwem, jednak kwota ta nie może przekraczać 65 zł w przeliczeniu na pszczelarza.

Wspieranie walki z warrozą produktami leczniczymi

Pomoc ta przysługuje z kolei wyłącznie zrzeszeniom pszczelarskim, które mogą ją otrzymać na zakup warrozobójczych produktów leczniczych – weterynaryjnych i takich, które zawierające substancje czynne do stosowania w środkach ochrony roślin również w przypadku pasiek, których właściciele posiadają certyfikat produkcji ekologicznej. Do 90 proc. kosztów netto ich zakupu podlega zwrotowi. Należy zaznaczyć, że organizacje te mogą ubiegać się o refundację udokumentowanych wydatków bezpośrednio związanych z wykonaniem projektu do 4% kwoty wsparcia udzielonej pszczelarzom za ich pośrednictwem, jednak kwota ta nie może przekraczać 30 zł w przeliczeniu na hodowcę.

Pomoc na odbudowę i poprawę wartości użytkowej pszczół

Również w ramach tej interwencji wnioski o przyznanie pomocy mogą składać wyłącznie organizacje pszczelarskie. Pomoc przyznaje się im do zakupu:

– matek pszczelich, pochodzących z linii hodowlanych, dla których prowadzone są księgi lub rejestry, z pasiek hodowlanych, w których prowadzona jest ocena przez podmiot upoważniony przez ministra właściwego do spraw rolnictwa;

– odkładów lub pakietów pszczelich z matkami pochodzącymi z linii hodowlanych, dla których prowadzone są księgi i rejestry, z pasiek hodowlanych, w których prowadzona jest ocena przez podmiot upoważniony przez ministra właściwego do spraw rolnictwa,

– odkładów lub pakietów pszczelich od producentów, którzy uzyskali rekomendację związków lub zrzeszeń pszczelarzy, gwarantujących między innymi, że matki w pakietach i odkładach pszczelich pochodzą z linii hodowlanych, dla których prowadzone są księgi lub rejestry.

W tym przypadku do 70 proc. kosztów netto podlega refundacji. Kwota pomocy dla beneficjenta nie może przekroczyć 10 000 zł rocznie. Organizacje pszczelarskie mogą ubiegać się o refundację udokumentowanych wydatków bezpośrednio związanych z wykonaniem projektu do 4 proc. wsparcia udzielonej pszczelarzom za ich pośrednictwem, jednak kwota ta nie może przekraczać 30 zł w przeliczeniu na pszczelarza.

Producenci matek, pakietów i odkładów pszczelich, chcący uczestniczyć w realizacji tej interwencji, zobowiązani są dostarczyć do Centrali ARiMR (Departament Rynków Rolnych ARiMR, ul. Poleczki 33, 02 – 822 Warszawa) wystawione w 2023 r. oryginalne zaświadczenia weterynaryjne o zdrowotności rodzin pszczelich. Na podstawie tych dokumentów na stronie internetowej Agencji zostanie opublikowana lista producentów, u których dokonywane zakupy będą podlegały refundacji w danym roku pszczelarskim.

By ułatwić zainteresowanym skorzystanie z tego typu pomocy, ARiMR zorganizowała 23 marca szkolenie dla organizacji z branżowych. Wzięło w nim udział ok. 180 osób – blisko 60 stacjonarnie, a reszta zdalnie. Uczestników poinstruowano wówczas, jak logować się do Platformy Usług Elektronicznych, za pośrednictwem której składane będą wnioski o przyznanie pomocy.

Więcej informacji – otwórz

Zdjęcie: AdobeStock

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Promocja pszczelarstwa i produktów pszczelich

 

 

  

W ramach projektu „Promocja pszczelarstwa i produktów pszczelich” realizowanego zgodnie z Umową sponsoringu zawartą 4 sierpnia 2017 roku z ANWIL S.A. przeprowadziliśmy zajęcia z dziećmi, młodzieżą i dorosłymi, których celem było uświadomienie uczestnikom ważnej roli pszczół w przyrodzie i znaczenia produktów pszczelich dla zdrowia. Pomoce edukacyjne, zakup których sponsorował ANWIL S.A., umożliwiły nam przeprowadzenie wszystkich zajęć i będą służyć nadal do edukowania społeczeństwa. Ze środków przekazanych przez Sponsora zakupiliśmy: książki „Wszystko o pszczołach”, miotełkę pszczelarską, rękawice, podkurzacz, dłuto, sito, bluzy, ul edukacyjny, tablice edukacyjne, sztalugi do tablic, gry edukacyjne oraz materiały na budowę domków dla pszczołowatych i inne, niezbędne do przeprowadzenia warsztatów podczas Miodowego Lata.

Pierwsze warsztaty przeprowadziliśmy podczas Kujawsko-Pomorskiego Miodowego Lata, które odbyło się w Zarzeczewie 20 sierpnia 2017 roku. Dużym zainteresowaniem, nie tylko dzieci, cieszyły się warsztaty pt. „Malowanie, rysowanie, celne rzucanie i latawców budowanie”. W budowanie domków dla pszczołowatych z równym zapałem włączali się dzieci i dorośli. Mocno zmienione przez ludzi środowisko staje się nieprzyjazne dla dziko żyjącej fauny. Mała dostępność odpowiednich miejsc do gniazdowania jest jednym z czynników ograniczających liczebność populacji pszczołowatych, które odgrywają ogromną rolę w zapylaniu roślin. Gotowy domek zamieszczony w parku, ogrodzie, sadzie, czy nawet balkonie może pomóc owadom i wpłynąć na bioróżnorodność w przyrodzie. Z myślą o dzieciach przygotowano również aktywne zajęcia zapoznające z życiem pszczelej rodziny. Okazało się, że także dorośli chętnie wzięli udział w zajęciach.

Kolejne zajęcia zrealizowaliśmy w listopadzie i grudniu 2017 roku i były to spotkania w szkołach i przedszkolach, podczas których, dzięki pomocom edukacyjnym zakupionym za środki Sponsora, w atrakcyjny i ciekawy sposób opowiedzieliśmy dzieciom i młodzieży o życiu pszczół, ich roli w przyrodzie. Pobudziliśmy wyobraźnię i zainteresowaliśmy nie tylko dzieci i młodzież ale również nauczycieli omawianą problematyką.

Zapraszam do obejrzenia zdjęć, odwiedzin pasieki KPODR w Minikowie, która mieści się w siedzibie Oddziału w Zarzeczewie oraz udziału w Kolejnym Miodowym Lecie w Zarzeczewie 12 sierpnia 2018 roku.

 

 

 

Laura Maciejewska

KPODR  Oddział w Zarzeczewie

 

 

 

 

2. Świat bez bzykania

Miód, płynne złoto, nektar bogów. Wiedzieli o tym już nasi przodkowie. Ludzie żywili się miodem od niepamiętnych czasów, początkowo wyłącznie od dzikich pszczół. Aby mieć stały dostęp do jego zasobów nasi pradziadowie „oswoili” pszczoły i nauczyli się je hodować. Już starożytni Egipcjanie doceniali miód i przede wszystkim jego producentów, czyli pszczoły. Owady te uważano za ożywione łzy boga słońca Ra, a sam miód mogli spożywać tylko najwięksi dostojnicy. Pierwsze ślady pszczelarstwa z ziem polskich pochodzą sprzed 2 tys. lat. W XVI i XVII wieku Polska barcią stała. Przysłowie „kraina miodem i mlekiem płynąca” nie odnosiło się do żadnego mitycznego kraju, a właśnie do Polski. I to dosłownie! Byliśmy w tym czasie prawdziwą potęgą jeśli chodzi o handel miodem, zarówno w kraju jaki za granicą. Bartnictwo było ważniejszą gałęzią ówczesnej gospodarki niż łowiectwo czy handel drewnem. I tak zostało do dziś!

Litrowy słoik miodu rzepakowego kosztuje ok. 35 złotych. Wartość całego wyeksportowanego przez Polskę miodu tylko w 2014 roku wyniosła ok. 50 mln dolarów. Sporo! Ale czy ktoś zastanawiał się kiedyś ile kosztuje praca samych zapylaczy, tych drobnych owadów, pszczół, trzmieli, motyli, bez której miodu by nie było? Cena rodziny trzmieli do „obsługi” ok. 25 arów ogrodu kosztuje dzisiaj ok. 120–160 złotych. Łatwo sobie wyliczyć jaki to koszt, kiedy ktoś posiada hektary upraw wymagających pracy zapylaczy. Dopiero kiedy musimy zapłacić za zapylanie, zaczynamy uświadamiać sobie wartość usług, jakie zapewniają nam zapylacze. Chyba jako pierwsi zrozumieli to Chińczycy.

W 1958 roku, chiński przywódca komunistyczny Mao Zedong, w ramach tzw. Wielkiego Skoku Naprzód, nakazał zniszczyć wszelkie tradycyjne maszyny i narzędzia rolnicze. W efekcie załamała się cała produkcja rolna. Propaganda Mao obwiniła za to Wróble i Mazurki, które miały zjadać plony. Wódz kazał więc swojemu ludowi zabić wszystkich rzekomych winowajców. A ponieważ ptaków było mniej niż prześladujących je obywateli – stało się! Razem z Wróblami eksterminowano wiele innych, drobnych ptaków. Nic dziwnego, że już następnego roku chińskie uprawy zostały pochłonięte przez różne szarańczaki, które pozbawione naturalnej kontroli, mnożyły się bez ograniczeń. W wielkim kraju zapanowała trzyletnia klęska głodu, która zabiła ponad 30 milionów ludzi – głównie na chińskiej wsi. Co zrobili ludowi przywódcy? Postanowili „uregulować” problem żarłocznych owadów przy pomocy środków owadobójczych… Mimo że od tamtych wydarzeń upłynęło ponad pół wieku, do dziś w niektórych regionach Chińczycy zapylają ręcznie kwiaty w sadach i na warzywnych plantacjach przy pomocy pędzelków. Robią to, co kiedyś robiły pszczoły, trzmiele i inne błonkówki – zanim wymarły w wyniku tamtej akcji. Zużycie pestycydów było wtedy tak duże, że ich pozostałości wciąż są obecne w środowisku, co w wielu miejscach uniemożliwia powrót owadów.

Albert Einstein kiedyś powiedział „Kiedy wyginą pszczoły, rodzajowi ludzkiemu pozostaną 4 lata”. Czy ta katastroficzna wizja kiedyś się spełni? Każde dziecko wie, że pszczoły zapylają rośliny, które są podstawą ziemskiego ekosystemu. Nie trzeba więc nikomu tłumaczyć, że przewidywania tego słynnego noblisty, są jak najbardziej słuszne. Bez pszczół i innych zapylających owadów (m.in. trzmieli i motyli) po prostu zabraknie jabłek, gruszek, śliwek i wielu, wielu innych owoców, warzyw oraz wszelkich roślin lub ich przetworów od niepamiętnych czasów obecnych na naszych stołach. Produkcja 90% owoców i aż 1/3 pozostałej żywności zależy od zapylaczy. Aż 87 głównych roślin uprawnych jest zapylanych przez pszczoły, trzmiele i ich kuzynów. Bez ich usług umarlibyśmy z głodu. Okazuje się, że wiatr to za mało! Rośliny potrzebują usług tych pracowitych zwierzątek. Gdy zacznie ich brakować, ludzkość stanie w obliczu globalnej klęski głodu. Co prawda już dzisiaj w niektórych rejonach globu ludzie głodują, ale jest to efektem nierównej dystrybucji żywności. Bo, gdy miliony mieszkańców afrykańskiego Sahelu (strefa na południe od Sahary) przymierają głodem, miliony ton żywności ląduje na śmietnikach w krajach bogatej północy (Europa i Ameryka). Coraz częściej klęski głodu wywołane są też dewastacją środowiska. Zatrucie, wyjałowienie, erozja i pustynnienie w wyniku zbyt intensywnego i nieumiejętnego gospodarowania ziemią, stają się typowym widokiem dla coraz większych obszarów Afryki, a także Azji i Ameryki Południowej.

 

W Polsce występuje ponad 470 różnych gatunków pszczołowatych (w tym pszczoły i trzmiele), ale aż 222 znajduje się w „Czerwonej Księdze Gatunków Zagrożonych” (wyginięciem). Szacuje się, że tylko u nas w każdej sekundzie ginie… 105 pszczół miodnych. Przyczyną najczęstszych ostrych zatruć rodzin pszczelich w Polsce są opryski pól rzepaku! Coraz więcej pszczelarzy kontrolując swoje ule, nie znajduje w nich pszczół w ogóle, albo zaledwie kilkadziesiąt lub kilkanaście. Z tego względu zjawisko to nazwano „syndromem pustego ula”. Przyczyną tego stanu są niszczenie siedlisk i naturalnych lub tradycyjnych rolniczych krajobrazów, intensyfikacja i chemizacja rolnictwa, zanik miedz i innych półnaturalnych siedlisk z łanami kwitnących kwiatów, zanikanie kwietnych ogrodów, upraw roślin motylkowych, kolizje z samochodami (w przypadku trzmieli!) czy wiosenne wypalanie traw, tworzenie wielkopowierzchniowych upraw, zbyt intensywna eksploatacja i uprzemysłowienie pasiek, choroby i pasożyty, dla których osłabione i pozbawione naturalnej ochrony pszczoły są łatwym celem. W USA w latach 2012–2013 pszczelarze stracili ok. 45% swoich kolonii. W 2013 roku wyginęła tam niemal 1/3 pszczelich rodzin. W innych krajach, w tym w Europie, sytuacja wygląda podobnie. Trend ten dociera do Polski. Tylko w trakcie zimy 2014/2015 zginęło u nas ponad 230 tys. rodzin pszczelich! Wizja Einsteina wydaje się być coraz bliższa.

Co zrobić, aby uratować pszczoły i trzmiele? Po pierwsze dbać o krajobraz polskiej wsi, ten sprzed lat, gdzie pola były poprzecinane miedzami, łąki pyszniły się kwiatami, swoje miejsce na polu miały zarówno uprawy, jak i towarzyszące im chwasty, wzdłuż polnych dróg rosły cieniste aleje lip, w każdym zagłębieniu tworzyły się oczka wodne, a przed domami wyrastały wspaniale, wielobarwne ogrody. Postęp i intensyfikacja są nieuniknione. Jednak nie może to być wyłącznie ślepe dążenie do celu. Warto się na chwilę zatrzymać i przypomnieć sobie o naszych związkach i korzeniach, o tym skąd pochodzimy i gdzie wyrośliśmy. Dlatego nie zapominajmy o naszych mniejszych braciach pszczołach, trzmielach i innych zapylaczach. Szpaler lip posadzonych koło domu, pozostawiony na miedzy głóg, wiciokrzew, dąbrówka, dyptam, miodunka, nostrzyk, szałwia i trędownik w ogrodzie, to tak niewiele dla człowieka, ale cały świat dla zapylaczy. Ograniczenie chemii, przynajmniej w najbliższym sąsiedztwie ula, niech przyroda rządzi się tam sama. Chwasty, tak niepożądane przez nas, mogą stanowić źródło bezcennego nektaru dla pszczół.

Pszczoły żyją na świecie dłużej niż człowiek. Ich historia jest długa, a rola ogromna. Świat nie byłby taki sam bez pszczół i innych zapylaczy. Nasze śniadania byłyby uboższe nie tylko o miód. Brak pszczół to ryzyko głodu na świecie. Warto wiedzieć, co dla nas robią i dbać o to, żeby żyło im się z nami dobrze i długo.

Nie popełniajmy błędów Chińczyków, aby miód nie stał się towarem deficytowym, bezcennym wspomnieniem, słodkiej przeszłości.

Adam Zbyryt

fot: Paweł Sidło