Wspomnienie o Stanisławie Szwejce

Ze ś.p. Staszkiem Szwejką wiele razem doświadczyliśmy. Były sukcesy i drobne niepowodzenia, na przykład gdy po zimie trzeba było likwidować część kolekcji przygotowywanej na Dni Pola. Czasami się spieraliśmy, dyskutowaliśmy, ale różnice zdań nigdy nie zachwiały naszą przyjaźnią. Po dyskusjach zawsze przychodziły refleksje z obu stron i o dziwo zawsze był, albo kompromis albo rozwiązanie zaproponowane przez jednego z nas. Po tym kawa, żarty i do pracy. Tak było zawsze, gdy tylko razem było dane nam pracować. Każdy z nas miał swój zakres obowiązków. Jednak przy takich przedsięwzięciach jak Kujawsko-Pomorskie Dni Pola, które przez XXV lat były organizowane w Grubnie większość spraw rozstrzygaliśmy wspólnie, często z koleżanką Marią Sikorą, z wyjątkiem momentów, w których u Stanisława pojawiły się problemy zdrowotne. Ale nawet wtedy potrafił pomóc nawiązywać kontakty z innymi ludźmi z branży – a znał ich wielu.
 

   widok poletek z drona na Dniach Pola w Grubnie

Fot. Dyrektor KPODR dr Roman Sass w 2014 roku dokonuje lustracji kolekcji w towarzystwie specjalisty Stanisława Szwejki. Obok widok kolekcji z drona.

Zanim jednak Stanisław podjął pracę w Kujawsko-Pomorskim Ośrodku Doradztwa Rolniczego był początkowo nauczycielem, a następnie specjalistą (w latach 1980–1994) i głównym hodowcą (1994–1999) w Stacji Hodowli Roślin w Kowrozie. Był bardzo zaangażowany w pracę hodowcy. Znał wielu ludzi związanych z hodowlą, zwłaszcza roślin pastewnych, w tym traw i buraków pastewnych. Bardzo ubolewał, że Polska w okresie transformacji straciła wiele cennych obiektów hodowlanych, które potencjalnie mogły przynieść sukces polskiej hodowli – wiele prac zostało bowiem brutalnie przerwanych. Odeszło też wielu hodowców. Jak często wspominał dla niego najtrudniejszym i najsmutniejszym czasem był ten, kiedy musiał uczestniczyć w likwidacji Stacji Hodowli Roślin w Kowrozie. To był czas restrukturyzacji tego typu jednostek w całej Polsce. Ale najtrudniejsze było zwalnianie ludzi z pracy. Bardzo to przeżywał, ale jak sam mówił nie oddał tego zadania w inne ręce, aby nikomu nie stała się krzywda. Był bowiem dobrym człowiekiem, myślał o innych, znał swoich pracowników i ich szanował. Każdemu starał się pomóc odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Na koniec sam tego doświadczył i musiał znaleźć nowe miejsce pracy dla siebie. Na nasze szczęście trafił w 2000 r. do KPODR, najpierw pracował jako specjalista ds. produkcji roślinnej w Powiatowym Zespole Doradztwa Rolniczego w Chełmży, a następnie jako gł. specjalista ds. roślin okopowych i kukurydzy w Oddziale w Przysieku.

Jakim był pracownikiem terenowym zaświadczyli na pogrzebie sami rolnicy, którzy licznie przybyli do kościoła i na cmentarz oddać mu szacunek, mimo że już był od kilku lat na emeryturze. Tak się złożyło, że znam ich wszystkich. To wspaniali, dobrzy rolnicy z okolic Łubianki i Chełmży, dla których organizował pokazy i szkolenia polowe, którym doradzał i pomagał wypełniać wnioski, a przy współpracy ze swoim dobrym kolegą Tadeuszem Wierzbowskim, dbał także o ich rozwój intelektualny i zawodowy. Stanisław pomagał Tadeuszowi organizować różne przedsięwzięcia turystyczne i integracyjne. Sztandarowe były wyjazdy do Zakopanego na konkursy skoków – obaj zarażeni byli „Małyszomanią”. Zawsze jednak taki wyjazd zawierał dodatkowe dwa elementy – naukowy i kulturalny. Naukowy, bo zawsze odwiedzali jakieś ciekawe gospodarstwa lub firmy związane z rolnictwem, ale także nie zapominali o muzeach, teatrach czy świątyniach.

 

  

Fot. W gospodarstwach rolników, z którymi współpracował prowadził demonstracje, a na nich szkolenia polowe. Na zdjęciu w gospodarstwie Michała Sadowskiego w Wybczyku.

Razem ze Stanisławem wspólnie organizowaliśmy kilka ważnych dla Niego przedsięwzięć. Najważniejsza była promocja postępu biologicznego i współpraca z rolnikami. Kiedyś jako hodowca zajmował się także trawami, dlatego konferencja dotycząca łąkarstwa była dla niego ważna. Cały cykl konferencji i szkoleń dotyczących promowania Polskiego Białka także. Wiele energii, czasu i inspiracji potrzeba było poświęcić, żeby własne przekonanie o dużym znaczeniu dla rolników nowych rozwiązań z tego zakresu wcielić w życie w naszym regionie. Jak twierdził idąc na emeryturę, dobrze że choć w części oba zagadnienia zaczęły być bardziej dostrzegalne i doceniane – np. wprowadzenie dopłat do roślin bobowatych.

 

  

Fot. Spotkania polowe rolników i specjalistów dla oceny odmian po ciężkiej zimie, to jeden z przykładów organizowanych przez nas wspólnie przedsięwzięć w Grubnie.

Jednak naszym wspólnym i największym przedsięwzięciem były Dni Pola. Ja jako specjalista uczestniczyłem w organizacji wszystkich XXV dni polowych, jakie odbyły się w Grubnie począwszy od 1997 roku (wtedy jako Toruńskie Dni Pola). Stanisław nieco mniej, ale zawsze z dumą mówił – co było prawdą – „ale ja zorganizowałem pierwsze dni polowe, jakie odbyły się w naszym regionie”. Faktem jest bowiem, że pierwsza taka polowa impreza odbyła się w Kowrozie (Dni Pola – Kowróz 1994). Gospodarstwo SHR Kowróz jeszcze dwa razy, także przy współpracy z Ośrodkiem Doradztwa Rolniczego w Przysieku podjęło takie wyzwanie, po czym zrezygnowało, natomiast nowym miejscem takich spotkań polowych stało się gospodarstwo przyszkolne Zespołu Szkół Rolniczych w Grubnie.
 

  

Fot. Stanisław prowadzi szkolenie w Grubnie dla uczniów szkoły i doradców z zakresu postępu biologicznego w oparciu o kolekcję Dni Pola. Obok pracował często jako ekspert i członek Komisji konkursowej podczas jednej z Olimpiad Wiedzy Rolniczej.

Stanisław jako młody ekolog po studiach na UMK w Toruniu był nauczycielem w szkole średniej. Ukończył także studia podyplomowe w Akademii Rolniczej w Krakowie oraz liczne kursy branżowe w kierunku hodowli i nasiennictwa w produkcji roślinnej. Jak twierdził, nie lubił być nauczycielem, ale lubił uczniów, dzięki czemu już jako specjaliści KPODR ustalaliśmy wspólnie z nauczycielami plan zajęć na poletkach przygotowywanych na Dni Pola dla uczniów szkoły rolniczej, który wspólnie lub na zmianę realizowaliśmy. Uczniowie pomagali przy siewach, pracach pielęgnacyjnych nabierając praktyki, a my dokładaliśmy także lekcje z uprawy czy ochrony roślin.

Wspólnie także staraliśmy się układać płodozmian na kolekcji, a Stanisław zawsze dbał o prezentację jak największej ilości nowości odmianowych – prowadził intensywne rozmowy, negocjacje z firmami nasiennymi. Znał wielu hodowców i prace, jakie prowadzili, reprezentował też nasz Ośrodek w Krajowym Zespole Koordynacyjnym Porejestrowego Doświadczalnictwa Odmianowego przy COBORU Słupia Wielka. Dzięki jego pracy w Grubnie ilość obiektów demonstracyjnych zawsze była stabilna na poziomie około 220–230 odmian i nieco więcej, bo od 250 do 300 poletek ogółem. Zawsze dbaliśmy wspólnie o to, aby charakter Dni Pola nie zmienił się na festynowy, lecz zawsze był merytoryczny. Tak też było do końca i było to doceniane przez firmy hodowlano-nasienne. Aby utrzymać obiektywność oceny odmian na kolekcjach zawsze staraliśmy się stwarzać jednakowe warunki dla poszczególnych gatunków, nigdy nikt nie był specjalnie traktowany, a kolekcja nigdy nie była podlewana. W „suche” lata często rolnicy dziwili się, że rośliny tak dobrze wyglądają, tłumaczyliśmy wtedy, że składają się na to dobra gleba oraz utrzymywany płodozmian. Podczas samej imprezy Dni Pola Stanisław był bardzo aktywny, zwłaszcza w pracach komisji konkursowych na najlepsze stoisko, a także Hit Targów. Wspólnie z przedstawicielem Zespołu Szkół z Grubna oraz Starostwa Powiatowego w Chełmnie starali się odwiedzić wszystkie stoiska i dobrze, a przede wszystkim sprawiedliwie, ocenić firmy pod kątem nie tylko prezentacji na targach, ale także osiągnięć, dzięki którym nasi rolnicy mogą być bardziej konkurencyjni. 
 

  

Fot. Pokazy na kolekcji oraz udział w Komisji konkursowej Kujawsko-Pomorskich Dni Pola należały do stałych zajęć Stanisława Szwejki.
 

Fot. Ś.p. Stanisław Szwejka i to co bardzo lubił robić.

Są chwile, kiedy człowiek zdaje sobie sprawę jak dużo inna osoba wnosi w jego życie. Najczęściej dociera to do nas dopiero, gdy kogoś zabraknie. Nie dotyczy to tylko najbliższych osób w rodzinie. Wiele w nasze życie wnoszą sąsiedzi, przyjaciele, koledzy, czasem tylko przypadkiem spotykani znajomi. Do takiej grupy osób należą koleżanki i koledzy z pracy, z którymi relacje na stopie zawodowej często przekształcają się w coś więcej. Nie sposób bowiem obojętnie przejść obok śmierci kolegi, z którym przez ponad 20 lat organizowało się wspólne przedsięwzięcia, twórczo spierało się przy rozwiązywaniu trudnych spraw i problemów zawodowych dla dobra rolników i nie tylko. Będziemy pamiętać te wspaniałe chwile, kiedy wspólnie osiągaliśmy sukcesy przy organizacji  konferencji czy warsztatów, szkoleń, wystaw, targów, demonstracji polowych i innych. Wszędzie razem, wspólnie i z obu stron z pomysłami, innowacyjnością, ale i z rozwagą.

Nie tylko mnie będzie Ciebie brakować. Dziękuję Ci za wspólne spędzone w pracy i poza nią chwile. Szkoda, że tak wcześnie odszedłeś, ale mam nadzieję, że w tym lepszym świecie, dalej będziesz mógł robić to, co lubisz. 

 


Marek Radzimierski, KPODR w Minikowie, Oddział w Przysieku