ogród tradycyjny

Warsztaty ziołowe w Minikowie

                                                                               

 

Warsztaty ziołowe w Minikowie pn. „Zioła dobre na wszystko – wykorzystanie bogactw natury w życiu człowieka” – Rośliny lecznicze i aromatyczne w ogrodzie przydomowym i domu.

Lipiec to czas, kiedy przyroda tętni życiem. W Kujawsko-Pomorskim Ośrodku Doradztwa Rolniczego w Minikowie 7 i 8 lipca odbyły się warsztaty ziołowe, które są częścią projektu realizowanego dzięki środkom pochodzącym z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Toruniu  pn. „Ochrona środowiska – edukacja, informacja i promocja dobrych praktyk dla mieszkańców województwa kujawsko – pomorskiego”. Zastępca Dyrektora KPODR Pan Ryszard Zarudzki otworzył tegoroczne warsztaty oraz podkreślił jak ważne dla nas są zioła i ich właściwości, z których należy korzystać w życiu codziennym.

Warsztaty ziołowe cieszą się dużym zainteresowaniem wśród mieszkańców naszego województwa. Także w tym roku chętnych nie brakowało. Każdego dnia 15 osobowa grupa uczestników uważnie słuchała wykładu przedstawicieli Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie – Pani dr hab. Olgi Kosakowskiej oraz doktorantki Pani Sylwii Koczkodaj. Prelegentki ciekawie przestawiały temat pn. „Rośliny lecznicze i aromatyczne w ogrodzie przydomowym i domu”. Rośliny lecznicze to najliczniejsza grupa roślin na świecie. Gama produktów, które można z nich otrzymać jest ogromna, od hydrolatów czyli lekkich naparów, poprzez wyciągi, maceraty wodne lub olejowe i  odwary, które otrzymuje się dzięki gotowaniu surowca w wodzie. Zostały omówione zagadnienia dotyczące właściwości podstawowych i znanych roślin zielnych, które są źródłem surowców leczniczych, kosmetycznych, przyprawowych, dekoracyjnych, a także naturalnych pestycydów wykorzystywanych w rolnictwie ekologicznym. Prowadzące zachęcały do zakładania własnych ogródków ziołowych przestawiając reguły ich tworzenia, dobór odpowiednich roślin z uwzględnieniem stanowiska oraz zasady odpowiedniej pielęgnacji. Zioła z przydomowej plantacji są nieocenionym skarbem. Mogą pomagać nam podczas różnych dolegliwości np. ze strony układu pokarmowego – mięta, oregano,  oddechowego – tymianek, majeranek,  moczowego – nawłoć, przy chorobach skóry –  szałwia, czy nadmiernym stresie i bezsenności – melisa, lawenda, rumianek pospolity.  To także rośliny przyprawowe, bez których nasze potrawy nie byłyby tak smaczne i zdrowe. Dzięki swoim właściwościom zioła poprawiają smak i zapach jedzenia które przyrządzamy. Pobudzają nasz apetyt i trawienie. Zioła to nie tylko zdrowie, ale również piękno, ponieważ rośliny te zachwycają swoim wyglądem, kolorami i zapachem. Są wspaniałymi elementami dekoracyjnymi wykorzystywanymi np. w bukietach, pot – pourri, biżuterii czy zielnikach oraz wnoszą kojący zapach do naszego otoczenia. Pamiętajmy, iż rośliny należy zbierać, a następnie suszyć wtedy kiedy są w najlepszej kondycji. Przedstawicielki SGGW omawiały również zioła, które są wykorzystywane w kosmetyce. Samodzielnie przygotowany krem czy maść z dodatkiem ziół z własnego ogrodu ma ogromną wartość nie tylko dzięki swoim właściwościom, ale również dlatego, iż jest własnoręcznie wykonany i może być kreatywnym prezentem dla najbliższych. To także kosmetyk, który jest lepszej jakości i nieporównywalnie tańszy niż ten ze sklepowej półki.

Uczestniczki podczas warsztatów pod okiem Pani dr hab. Olgi Kosakowskiej i doktorantki Pani Sylwii Koczkodaj wykonywały samodzielnie maść nagietkową na bazie wyciągu olejowego, pelling cukrowy na bazie masła shea z dodatkiem olejku  lawendowego oraz zmielonych pestek malin i porzeczki oraz świecę zapachową na bazie wosku sojowego z wybranymi olejkami eterycznymi. Wszystkim bardzo podobały się także ćwiczenia, które polegały na rozpoznawaniu zapachu olejku eterycznego i dopasowaniu go do danego surowca.

Celem tego typu warsztatów  jest upowszechnianie wiedzy na temat roślin ziołowych oraz zachęcenie uczestników do wprowadzenia pozytywnych praktyk w codziennym życiu, świadomość ochrony bioróżnorodności oraz korzystania z tego co nas otacza. To także  zdobycie praktycznej i teoretycznej wiedzy na temat ziół, które powinny być ozdobą każdego ogrodu.

 Dzięki zaangażowaniu prowadzących oraz uczestników wykłady i warsztaty były nie tylko miejscem zdobycia cennej wiedzy, ale także możliwością spędzenia czasu i wymianą swoich doświadczeń w temacie uprawy i wykorzystania ziół.

A oto jedno z podziękowań, które otrzymaliśmy od jednej z uczestniczek: „Jeszcze raz bardzo dziękujemy za tyle energii i atrakcji, wykładowcy cudowni! Ale u Was to norma”.

 

Tekst i zdjęcia:

Natalia Czyżewska-Suchoń

 

2. Świat bez bzykania

Miód, płynne złoto, nektar bogów. Wiedzieli o tym już nasi przodkowie. Ludzie żywili się miodem od niepamiętnych czasów, początkowo wyłącznie od dzikich pszczół. Aby mieć stały dostęp do jego zasobów nasi pradziadowie „oswoili” pszczoły i nauczyli się je hodować. Już starożytni Egipcjanie doceniali miód i przede wszystkim jego producentów, czyli pszczoły. Owady te uważano za ożywione łzy boga słońca Ra, a sam miód mogli spożywać tylko najwięksi dostojnicy. Pierwsze ślady pszczelarstwa z ziem polskich pochodzą sprzed 2 tys. lat. W XVI i XVII wieku Polska barcią stała. Przysłowie „kraina miodem i mlekiem płynąca” nie odnosiło się do żadnego mitycznego kraju, a właśnie do Polski. I to dosłownie! Byliśmy w tym czasie prawdziwą potęgą jeśli chodzi o handel miodem, zarówno w kraju jaki za granicą. Bartnictwo było ważniejszą gałęzią ówczesnej gospodarki niż łowiectwo czy handel drewnem. I tak zostało do dziś!

Litrowy słoik miodu rzepakowego kosztuje ok. 35 złotych. Wartość całego wyeksportowanego przez Polskę miodu tylko w 2014 roku wyniosła ok. 50 mln dolarów. Sporo! Ale czy ktoś zastanawiał się kiedyś ile kosztuje praca samych zapylaczy, tych drobnych owadów, pszczół, trzmieli, motyli, bez której miodu by nie było? Cena rodziny trzmieli do „obsługi” ok. 25 arów ogrodu kosztuje dzisiaj ok. 120–160 złotych. Łatwo sobie wyliczyć jaki to koszt, kiedy ktoś posiada hektary upraw wymagających pracy zapylaczy. Dopiero kiedy musimy zapłacić za zapylanie, zaczynamy uświadamiać sobie wartość usług, jakie zapewniają nam zapylacze. Chyba jako pierwsi zrozumieli to Chińczycy.

W 1958 roku, chiński przywódca komunistyczny Mao Zedong, w ramach tzw. Wielkiego Skoku Naprzód, nakazał zniszczyć wszelkie tradycyjne maszyny i narzędzia rolnicze. W efekcie załamała się cała produkcja rolna. Propaganda Mao obwiniła za to Wróble i Mazurki, które miały zjadać plony. Wódz kazał więc swojemu ludowi zabić wszystkich rzekomych winowajców. A ponieważ ptaków było mniej niż prześladujących je obywateli – stało się! Razem z Wróblami eksterminowano wiele innych, drobnych ptaków. Nic dziwnego, że już następnego roku chińskie uprawy zostały pochłonięte przez różne szarańczaki, które pozbawione naturalnej kontroli, mnożyły się bez ograniczeń. W wielkim kraju zapanowała trzyletnia klęska głodu, która zabiła ponad 30 milionów ludzi – głównie na chińskiej wsi. Co zrobili ludowi przywódcy? Postanowili „uregulować” problem żarłocznych owadów przy pomocy środków owadobójczych… Mimo że od tamtych wydarzeń upłynęło ponad pół wieku, do dziś w niektórych regionach Chińczycy zapylają ręcznie kwiaty w sadach i na warzywnych plantacjach przy pomocy pędzelków. Robią to, co kiedyś robiły pszczoły, trzmiele i inne błonkówki – zanim wymarły w wyniku tamtej akcji. Zużycie pestycydów było wtedy tak duże, że ich pozostałości wciąż są obecne w środowisku, co w wielu miejscach uniemożliwia powrót owadów.

Albert Einstein kiedyś powiedział „Kiedy wyginą pszczoły, rodzajowi ludzkiemu pozostaną 4 lata”. Czy ta katastroficzna wizja kiedyś się spełni? Każde dziecko wie, że pszczoły zapylają rośliny, które są podstawą ziemskiego ekosystemu. Nie trzeba więc nikomu tłumaczyć, że przewidywania tego słynnego noblisty, są jak najbardziej słuszne. Bez pszczół i innych zapylających owadów (m.in. trzmieli i motyli) po prostu zabraknie jabłek, gruszek, śliwek i wielu, wielu innych owoców, warzyw oraz wszelkich roślin lub ich przetworów od niepamiętnych czasów obecnych na naszych stołach. Produkcja 90% owoców i aż 1/3 pozostałej żywności zależy od zapylaczy. Aż 87 głównych roślin uprawnych jest zapylanych przez pszczoły, trzmiele i ich kuzynów. Bez ich usług umarlibyśmy z głodu. Okazuje się, że wiatr to za mało! Rośliny potrzebują usług tych pracowitych zwierzątek. Gdy zacznie ich brakować, ludzkość stanie w obliczu globalnej klęski głodu. Co prawda już dzisiaj w niektórych rejonach globu ludzie głodują, ale jest to efektem nierównej dystrybucji żywności. Bo, gdy miliony mieszkańców afrykańskiego Sahelu (strefa na południe od Sahary) przymierają głodem, miliony ton żywności ląduje na śmietnikach w krajach bogatej północy (Europa i Ameryka). Coraz częściej klęski głodu wywołane są też dewastacją środowiska. Zatrucie, wyjałowienie, erozja i pustynnienie w wyniku zbyt intensywnego i nieumiejętnego gospodarowania ziemią, stają się typowym widokiem dla coraz większych obszarów Afryki, a także Azji i Ameryki Południowej.

 

W Polsce występuje ponad 470 różnych gatunków pszczołowatych (w tym pszczoły i trzmiele), ale aż 222 znajduje się w „Czerwonej Księdze Gatunków Zagrożonych” (wyginięciem). Szacuje się, że tylko u nas w każdej sekundzie ginie… 105 pszczół miodnych. Przyczyną najczęstszych ostrych zatruć rodzin pszczelich w Polsce są opryski pól rzepaku! Coraz więcej pszczelarzy kontrolując swoje ule, nie znajduje w nich pszczół w ogóle, albo zaledwie kilkadziesiąt lub kilkanaście. Z tego względu zjawisko to nazwano „syndromem pustego ula”. Przyczyną tego stanu są niszczenie siedlisk i naturalnych lub tradycyjnych rolniczych krajobrazów, intensyfikacja i chemizacja rolnictwa, zanik miedz i innych półnaturalnych siedlisk z łanami kwitnących kwiatów, zanikanie kwietnych ogrodów, upraw roślin motylkowych, kolizje z samochodami (w przypadku trzmieli!) czy wiosenne wypalanie traw, tworzenie wielkopowierzchniowych upraw, zbyt intensywna eksploatacja i uprzemysłowienie pasiek, choroby i pasożyty, dla których osłabione i pozbawione naturalnej ochrony pszczoły są łatwym celem. W USA w latach 2012–2013 pszczelarze stracili ok. 45% swoich kolonii. W 2013 roku wyginęła tam niemal 1/3 pszczelich rodzin. W innych krajach, w tym w Europie, sytuacja wygląda podobnie. Trend ten dociera do Polski. Tylko w trakcie zimy 2014/2015 zginęło u nas ponad 230 tys. rodzin pszczelich! Wizja Einsteina wydaje się być coraz bliższa.

Co zrobić, aby uratować pszczoły i trzmiele? Po pierwsze dbać o krajobraz polskiej wsi, ten sprzed lat, gdzie pola były poprzecinane miedzami, łąki pyszniły się kwiatami, swoje miejsce na polu miały zarówno uprawy, jak i towarzyszące im chwasty, wzdłuż polnych dróg rosły cieniste aleje lip, w każdym zagłębieniu tworzyły się oczka wodne, a przed domami wyrastały wspaniale, wielobarwne ogrody. Postęp i intensyfikacja są nieuniknione. Jednak nie może to być wyłącznie ślepe dążenie do celu. Warto się na chwilę zatrzymać i przypomnieć sobie o naszych związkach i korzeniach, o tym skąd pochodzimy i gdzie wyrośliśmy. Dlatego nie zapominajmy o naszych mniejszych braciach pszczołach, trzmielach i innych zapylaczach. Szpaler lip posadzonych koło domu, pozostawiony na miedzy głóg, wiciokrzew, dąbrówka, dyptam, miodunka, nostrzyk, szałwia i trędownik w ogrodzie, to tak niewiele dla człowieka, ale cały świat dla zapylaczy. Ograniczenie chemii, przynajmniej w najbliższym sąsiedztwie ula, niech przyroda rządzi się tam sama. Chwasty, tak niepożądane przez nas, mogą stanowić źródło bezcennego nektaru dla pszczół.

Pszczoły żyją na świecie dłużej niż człowiek. Ich historia jest długa, a rola ogromna. Świat nie byłby taki sam bez pszczół i innych zapylaczy. Nasze śniadania byłyby uboższe nie tylko o miód. Brak pszczół to ryzyko głodu na świecie. Warto wiedzieć, co dla nas robią i dbać o to, żeby żyło im się z nami dobrze i długo.

Nie popełniajmy błędów Chińczyków, aby miód nie stał się towarem deficytowym, bezcennym wspomnieniem, słodkiej przeszłości.

Adam Zbyryt

fot: Paweł Sidło

 

 

 

1. Prawdziwy ogród

Czy ktoś z nas jeszcze pamięta jak wyglądały kiedyś wiejskie ogrody? Ile w nich było kolorów, zapachów i kwiatów… Wśród nich uwijały się motyle, pszczoły i trzmiele. Ten sielankowy obraz dopełniały swoim świergotem ruchliwe ptaków.

 

Ogrody tradycyjnie były ważnym elementem krajobrazu polskiej wsi. Mieliśmy nawet swój ogrodowy styl zwany szlacheckim, który przypominał słynny styl angielski, a którego główne założenia to naśladowanie natury i harmonia z otaczającym krajobrazem. Parki i ogrody otaczające szlacheckie dwory były też źródłem inspiracji dla przydomowych ogródków i bramą, przez którą wnikały nowe odmiany i pomysły. Ukwiecone wiejskie ogrody określały statut gospodarza. Ogrody różniły się od siebie. Były przedmiotem podziwu oraz dumą gospodarzy i być może przede wszystkim gospodyń. Ale wszystkie je łączyła wspólna cecha – różnorodność! Im więcej, im bardziej kolorowo, tym lepiej! Kwiaty dzikie, takie jak kośćce, konwalie czy barwinki mieszały się z typowymi roślinami ogrodowymi, takimi jak malwy, floksy, piwonie, czy liliowce. Nie brakowało też ziół oraz krzewów, które zapewniały ogrodowi urozmaiconą strukturę. Najbardziej popularne to m.in. forsycje, śnieguliczki, bukszpany, bzy, jaśminowce i oczywiście róże. (Zwykle krzaczaste i bardzo pachnące odmiany, które dzisiaj nazywa się historycznymi.)

Każdy szanujący się ogród miał też swojego opiekuna – drzewo. Najczęściej były to stare lipy, wiązy, kasztanowce, a czasami drzewa owocowe lub żywotniki. (Dlaczego nie sosny czy modrzewie? Drzewa iglaste zakwaszają glebę i w ten sposób zubożają nasz ogród.) W upalne dni rozłożyste korony dawały cień, stanowiły żywe piorunochrony, a niektóre, takie jak lipy, cenny nektar dla pszczół. To jednak nie wszystko! Okazuje się, że wydzielane przez drzewa fitohormony pozytywnie wpływają na nasze zdrowie i samopoczucie. To nie żart i żadne zabobony. Współczesna nauka dowiodła, że ludzie przebywający w pobliżu drzew są zdrowsi i odporniejsi. Rzadziej dopadają ich bóle głowy czy stany depresyjne. Do tego wśród konarów drzew żyją ptaki, których śpiew działa na nas podobnie jak fitohormony! W tradycyjnych ogrodach z drzewami swoje gniazda chętnie wiły kolorowe Szczygły, Dzwońce czy piękne Wilgi. Warto więc nie wycinać (wszystkich) drzew wokół domu. Jeśli już jednak to zrobiliśmy, to szybko posadźmy nowe. Chociażby z myślą o naszych dzieciach i wnukach.

Kiedyś przydomowe sady i ogrody wiosną i latem były centrum życia rodzinnego i towarzyskiego. W niektórych regionach Polski popularne były ławeczki wystawiane przed ogrodem od strony głównej drogi. Ludzie żyli wtedy bliżej przyrody – i siebie. Dzisiaj symbolem sukcesu są betonowa kostka oraz trawnik z metra obsadzony tujami i podlewany sporą ilością chemii, która jednemu pomaga, a drugiemu szkodzi. Nic dziwnego, że tak mało czasu spędzamy w naszych odgrodach. Nudno tam, a do tego można się podtruć. (To nie żart!) Wszystkie wyglądają tak samo i nie mają nic wspólnego z naturą. Są dokładnym zaprzeczeniem naszych tradycji i najlepszych światowych wzorców.

A gdyby tak wrócić do dobrych tradycji i sprawić aby nasze przydomowe ogrody znowu zakwitły i żeby wróciło do nich życie? Nic prostszego! Oto kilka praktycznych porad i zasad ogrodów przyjaznych ludziom, przyrodzie i naszej tradycji:

Po pierwsze: Osadź swój ogród w lokalnym krajobrazie i tradycji.

W naszej opinii mało jest tak nieprzystających widoków, jak rozległe, betonowe skalniaki, pełne tzw. iglaków, które w górach może i mogłyby wyglądać naturalnie, ale na nizinach, czy w północnej Polsce mają się jak przysłowiowa pięść do nosa. Nie wpuszczaj do swojego ogrodu chemii, betonu, kolorowanej kory, lastryko, krawężników wokół każdej rośliny, plastykowych instalacji, krasnali i wygibasów ze starych opon samochodowych, rzędów tui i większości… polskich projektantów zieleni. Ci traktują ogród jak plac budowy albo laboratorium chemii gospodarczej. Efekt końcowy bardziej przypomina muzeum pełne martwych, kanciastych eksponatów, niż miejsce relaksu i kontaktu z Naturą. Do tego może być niebezpieczny dla naszego zdrowia.

Po drugie: Naśladuj Matkę Naturę.

Do swojego ogrodu wybieraj rośliny rodzime lub od dawna obecne w polskich ogrodach. One są lepiej dostosowane do naszych warunków klimatycznych i glebowych oraz lepiej radzą sobie z chorobami. Sprowadzane z zagranicy nowe, chwilowo modne odmiany, zwykle gorzej znoszą nasze surowe zimy (i niestety coraz częstsze wiosenne lub letnie susze), wymagają specjalnej ochrony i zabiegów oraz dużych nakładów pracy i pieniędzy. Stawiaj na rośliny dobrze rosnące w naszym klimacie i łatwe w utrzymaniu. Przyjrzyjmy się uważnie roślinom, które zwykle uważamy za chwasty. W łanie z typowymi roślinami ogrodowymi mogą być prawdziwą ozdobą Twojego ogrodu lub służyć chociażby jako oparcie dla sąsiadów. Więcej! Okazuje się, że niektóre „chwasty” stymulują rośliny ogrodowe (oraz uprawne) do szybszego wzrostu lub chronią je przed tzw. szkodnikami. Świetnie do tego nadają się m.in. dzikie czosnki, mięty czy piołuny. Odstraszają wielu nieproszonych gości, takich jak mszyce, meszki, niektóre gąsienice czy ślimaki. Lepiej współpracować z Naturą, niż ciągle z nią walczyć. Zanim więc wyrwiemy kolejny „chwast”, poobserwujmy go i zastanówmy się czy nie przydałyby się w naszym ogrodzie.

Po trzecie: Niech żyje różnorodność!

…Odmian i gatunków, jakie posadzimy w naszym ogrodzie. Ich funkcji – niektóre rośliny będziemy trzymać dla ich pięknych kwiatów, inne dla dekoracyjnych liści, a jeszcze inne dla nektaru lub owoców albo dlatego, że świetnie odstraszają mszyce czy inne ogrodowe szkodniki. Struktury, czyli wielopiętrowości nasadzeń. Terminów kwitnienia oraz barw. Taka różnorodność nie tylko będzie cieszyć nasze oczy i zmysły, ale będzie też zaproszeniem dla motyli, pszczół i innych zapylaczy. Dla biedronek i innych owadów owadożernych czyli takich, które zjadają mszyce lub inne owady szkodzące naszym roślinom. W różnorodnym ogrodzie pojawią się też ptaki, które dopilnują, żeby nie spustoszyły go gąsienice oraz być może żaby, które ochronią go przed ślimakami. Różnorodny ogród jest nie tylko piękniejszy, ale też zdrowszy, samowystarczalny i znacznie bardziej odporny na ataki tzw. szkodników i chwastów, a także na choroby i przesuszenie. Dzięki temu jest tańszy i mniej pracochłonny w utrzymaniu.

Po czwarte: Zaufaj swojemu ogrodowi i współpracuj z nim.

Ogród jest jak wino (albo nalewka)! Duży czy mały, każdy potrzebuje czasu – żeby nabrać ciała i charakteru oraz stworzyć swój własny mikroklimat. Pozwól mu dojrzewać! Pozostaw mu trochę wolnej woli. Pozwól roślinom się rozsiewać i kolonizować przestrzeń w ogrodzie. Po około trzech sezonach zaczniesz rozumieć swój ogród. Najpierw obserwuj co się dzieje, potem kontroluj. Wspieraj go, ale nie interweniuj zbyt często. Okaż swojemu ogrodowi serce i cierpliwość. Postaw na synergię.

Po piąte: Nie przepracowuj się w swoim ogrodzie!

Ktoś kiedyś powiedział „Nie można kwiatu rozwinąć mocnymi palcami”. Święte słowa! Prawdziwy ogród potrzebuje naszej opieki, ale nie lubi ciągłej ingerencji – ciągłego kopania, grabienia, przesadzania, przycinania, palenia i broń Boże trucia… Generalna zasada jest taka, że najwięcej pracy poświęcamy mu wiosną. Z biegiem sezonu coraz mniej, a jesienią prawie wcale! W przyjaznym ogrodzie większość liści, łodyg i przynajmniej część dojrzałych kwiatostanów zostawiamy na zimę. Zapewnią one nasiona do samosiewu (stąd pochodzą zwykle najzdrowsze i najsilniejsze okazy w naszym ogrodzie!) i lepsze zimowanie naszym roślinom, a także schronienie dla owadów, pokarm dla ptaków (nasiona i owady) oraz próchnicę i cenny nawóz. Mówiąc o obumierających na ziemi liściach nie możemy pominąć dżdżownic – ich wielkich amatorów – które są jednymi z najważniejszych sprzymierzeńców ogrodników. W ogrodzie, tak jak w całej Przyrodzie, martwe jest nie tylko dobre, ale i potrzebne. Jeśli już koniecznie musisz coś usunąć – nie pal i nie wyrzucaj, lecz odkładaj na kompost. Dzięki temu będziesz mieć zdrowy i darmowy nawóz do Twojego ogrodu.

Po szóste: Zaplanuj swój ogród – najważniejsze są struktura i barwy.

Różne rośliny ogrodowe bardzo różnią się wysokością, pokrojem, formą, fakturą, tempem wzrostu i oczywiście barwą – kwiatów, liści, łodyg…. Musisz wziąć to pod uwagę planując swój ogród. Dobrze zaplanowany ogród, to taki który ma różnorodną strukturę. Innymi słowy rozciąga się na wszystkich „piętrach” – od niskich, zwykle płożących się roślin w runie, aż po krzewy i drzewo (drzewa), bez których każdy ogród będzie wyglądać płasko. Planując nasadzenia musisz też wziąć pod uwagę wymagania Twoich roślin jeśli chodzi o ilość światła-cienia oraz rodzaj gleby i jej uwilgotnienie. Pamiętaj też, że niektóre rośliny źle znoszą swoje sąsiedztwo. I tak, na przykład, narcyzy i żonkile wyginą jeśli posadzisz je obok tulipanów. Ale zarówno tulipany jak i narcyzy czy czosnki świetnie „dogadują się” z różami.

Tylko od Ciebie zależy, jakie kolory i w jakich sezonach będą „malować” Twój ogród. My zachęcamy, aby utrzymać w nim barwę przewodnią – najlepiej we wszystkich możliwych odcieniach i kształtach (kwiatów lub liści). Podpowiadamy też, że ogród będzie się lepiej prezentować, jeśli zadbamy o łagodne i stopniowe, raczej niż nagłe i kontrastowe przejścia od jednej wiązki kolorów do drugiej. A sadząc rośliny obok siebie warto trzymać się pewnej zasady kolorystycznej: barwy niebieskie ustawiamy po sąsiedzku z zieleniami (i bielą), te z żółciami, które stopniowo przechodzą w pomarańcze, które z kolei zmieniają się w kierunku czerwieni, która to w końcu ciemnieje i przechodzi w róże, purpury i fiolety, które znowu zamieniają się w tonacje ciemnoniebieskie, które stopniowo będą przechodziły w zielenie. Wreszcie, planując ogród, pamiętajmy o wszystkich podanych tutaj zasadach. Dzięki nim nasz ogród stanie się nie tylko przyjazny i różnorodny, ale i wyjątkowy. Niech sąsiedzi podziwiają! (I niech się uczą i inspirują…)  

I jeszcze jedno: Podzielmy się naszym ogrodem!

Z pszczołami, motylami, trzmielami, ptakami… Przecież nie jesteśmy sami na Ziemi.  Sadźmy w naszym ogrodzie rośliny nektarodajne/miododajne np. chabry, lawendy, wielosiły i owocodajne, np. berberysy, rokitniki, irgi (pszczoły również kochają ich kwiaty). Wywieśmy budkę dla ptaków, zbudujmy hotel dla owadów lub zostawmy gdzieś wiązkę chrustu. Załóżmy oczko wodne i kompostownik. Zimą pamiętajmy o dokarmianiu ptaków… Obliczono, że przeciętny angielski ogród jest domem dla ok. 3 500 000 gatunków najróżniejszych stworzeń! Ciekawe ile życia jest w naszych współczesnych, betonowych ogrodach? Tymczasem prawdziwy ogród, to najlepsze miejsce na odpoczynek i kontakt z Przyrodą i z ludźmi. Pamiętajmy więc o wygodnej ławce albo fotelach – dla siebie, dla rodziny i gości.

Jacek Karczewski
Adam Zbyryt

 

Jeśli chcesz założyć lub zmienić ogród na bardziej przyjazny i kolorowy i poszukujesz porad lub inspiracji, odwiedź nasze strony lub skontaktuj się z nami:

www.bukietzpol.pl, www.ptakipolskie.pl, www.facebook.com/ptakipolskie